Wysłużone krzesła biurowe z poważnymi uszczerbkami w tapicerce, warte jednak ratowania, ze względu na solidną konstrukcję
i wygodę, dostały nowe zdejmowane pokrowce. Zdjęć przed nie pokazuję, są naprawdę dramatyczne ;-) Pierwsze krzesło dodatkowo pozbyło się zbędnych podłokietników. Teraz błękitny kolor bardziej pasuje do błękitnych ścian, niż poprzednia czarna tapicerka.
To recykling recyklingu ;-) Mocny, błękitny materiał kupiłam w kąciku sprzedaży okazyjnej Ikea jako poszewki na poduszki do kanap systemowych, były po 5 zł sztuka. Najpierw uszyłam z nich pokrowiec na tapczan, a teraz, kiedy już nie mam tapczanu, rozkroiłam pokrowiec i powtórnie przeszyłam go w zdejmowane pokrowce na te dwa krzesła biurowe i jeden zgrabny fotelik z lat 60-tych.
Bardzo mi się podoba - pokrowce w kolorze ściany spowodowały, że krzesła nie tylko wyładniały, ale i... zniknęły. Czy nie odnosisz wrażenia, że teraz jest jakby więcej miejsca?
OdpowiedzUsuńA krzesło z lat 60-tych - gdyby tak przemalować konstrukcję na jasny kolor? Myślę, że efekt byłby znakomity. Pozdrawiam
Dokładnie tak - jakby zniknęły, wtopiły się w ścianę i białe meble wokół. Fotel też chciałam pierwotnie przemalować, ale teraz się waham, bo pasuje do podłogi.
OdpowiedzUsuń