Prawie miesiąc minął od poprzedniego posta, ale nie znaczy to, że nic się nie działo ;-)
różnymi sposobami walczyłam z chyba pięcioma warstwami farb i lakierów
przykrywających wieszaczek, kiedyś zdaje się kuchenny, dziś przedpokojowy
To taki wieszak podręczny, gościnny, bo większość rzeczy ma miejsce w garderobie
Wszystko to drobnymi kroczkami dąży do przerobienia mebli w fioletowym przedpokoju na biało
Znacznie krócej niż praca nad wieszakiem trwało plecenie kolejnych dwóch wianuszków
w kolorystyce zielono-czerwonej bezspornie już świątecznej
Uplecione bez bazy, wysztarczyła sama gałązka plus odrobina drutu florystycznego.
A wszystko to dlatego, że wreszcie uwinęłam się z przerabianiem morza pigw,
syropu wyszło dość dużo, ale bieżące spożycie też jest wysokie
i nie wiem czy choć odrobinka na zimę zostanie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz